UFO jest, czy go nie ma?
Autorem artykułu jest Krzysztof DmowskiW książce „Tajemnice Świata” znalazłem kilka interesujących informacji, które pomogły mi stworzyć pewne szkice w mojej powieści. Oczywiście chodzi o tajemniczych przybyszów, którym jednak daleko do „zielonych ludków”.
Wokół nas często rozgrywają się wydarzenia, o których wstyd mówić w obawie przed wyśmianiem. Jeżeli ktoś doświadczył czegoś, czego nie doświadczyli inni, z miejsca staje on się pośmiewiskiem, lub czubkiem, który powinien znaleźć się na oddziale psychiatrycznym. Czy jednak istnieją powody żeby nie wierzyć w istnienie rzeczy, które czasem komuś się przydarzają?
Od dawna zadajemy pytanie, czy istniejemy sami we wszechświecie, czy może istnieją inne cywilizacje? A co jeżeli istnieją bardziej rozwinięte istoty niż my? Poniżej przedstawię kilka faktów z ksiażki "Tajemnice Świata":
W 1957 roku 23 letni Brazylijczyk Antonio Willas orał traktorem pole swojego brata nie daleko San Fransisco. Było jeszcze bardzo wcześnie, gdyż ze względu na panujący w dzień upał pracowało się przed wschodem słońca. Nagle na niebie pojawiło się dziwne światło. Antonio widział je już poprzedniej nocy, wtedy był razem z bratem. Tym razem na polu był sam. Światło przybliżyło się do i z wyłoniły się jakieś postacie — małe ludziki wzrostu zaledwie 1,5m. — W hełmach i kombinezonach astronautów z przymocowanymi do nich zbiornikami, przypominającymi aparaty tlenowe. Nieznani przybysze chwycili go za ramiona i zaciągnęli do swego pojazdu. Kiedy znalazł się w środku ściągnęli z niego ubranie i oddali w delikatne ręce dziwnej nagiej kobiety, o jasno aksamitnej skórze i silnie zarysowanych kościach policzkowych. Tak jak i pozostali była niewielkiej postury. Istota ta chwyciła Antonia i zaczęła się z nim kochać. Gdy było już po wszystkim wskazała na swój brzuch i niebo, jakby chciała powiedzieć, że urodzi jego dziecko w swym odległym świecie, gdzieś między gwiazdami. Kosmici zwrócili mu ubranie i pokazali cały pojazd, łącznie z kabiną z pomieszczeniem, które mogło być kabiną kontroli lotu. Usiłował wziąć jakiś przedmiot stanowiący wyposażenie pojazdu, lecz gospodarze sprzeciwili się temu. Ostatecznie pozwolili wrócić mu do domu, gdzie do dzisiaj wiedzie normalne życie.
Poważniejsi badacze UFO sceptycznie podeszli to całej tej historii. Ocenili ją jako nieprawdopodobną i starali się całkowicie ją zdyskredytować. Jednak lekarz, który później badał Willas Boasa był wstrząśnięty stwierdziwszy u niego objawy napromieniowania.
W roku 1975 mieszkający w Saoluis nastoletni Antnio został przeszyty wiązką światła promieniującego z UFO, które — jak twierdził — uderzyło w ścianę jego domu. Grupa dziwnych malutkich istot (ok. 90 cm wzrostu), o ciemnej skórze i włosach rzuciła się na chłopca i zaciągnęła go na pokład pojazdu kosmicznego. Wzięli go na swoją planetę, gdzie chłopiec został zaprowadzony przed oblicze ich przywódcy o imieniu Croris. Croirs wypytywał o to co jedzą ziemianie i jakich używają pojazdów. Chłopiec zawarł z obcymi porozumienie, że będzie im dostarczał zwierzęta do przeprowadzania wiwisekcji, w zamian za udział w kolejnych podróżach. Zgodnie z obietnicą dał im psa, kota i papugę, a oni zrewanżowali się mnóstwem najprzeróżniejszych przedmiotów włączając w to medale posążki i pistolet na nieznane promienie, których… nie zatrzymał. Obcy zamienili jednego ze swych towarzyszy, że wyglądał jak Antonio. Ów poszedł do domu chłopca i jego ojciec się nie zorientował.
W Wenezueli w 1965 roku na południe od stolicy Carakaz w San Pedro de los Altras, dwóch powszechnie szanowanych ludzi interesu i pewien ginekolog, oglądali konie w stajni. Nagle zostali porażeni dziwną jasnością. Zaskoczeni unieśli głowy i w pewnej odległości zobaczyli świecącą kulę, która powoli opadała w powietrzu, aż wreszcie zawisła nad ziemią. Z wnętrza kuli wysunęła się jak pomost wiązka światła. Oczom stojących ukazały się dwie postacie lekko spływające w dół. Ubrani byli w błyszczące metaliczne kombinezony i miały około dwóch metrów wysokości. Długie żółte włosy i ogromne jak spodki niebieskie oczy. Mówili, że są z Oriona. Przybyli przyprowadzić badania nad gatunkiem homo sapiens i możliwości stworzenia nowej rasy przez skrzyżowanie mieszkańców Ziemi i Oriona. Z pojazdu wyłoniły się również istoty drugiego rodzaju, mające zaledwie około jednego metra wzrostu. Przyjaźnie dyskutowali na tematy filozoficzne. Wreszcie kosmici zniknęli. Wspomnienia o końcu dziwnego spotkania rysują się mgliście w pamięci uczestników.
W Chile w roku 1977 patrol sześciu żołnierzy pod dowództwem kaprala szedł wczesnym rankiem, gdy zauważyli dwa fioletowe światełka na niebie. Po chwili jakiś obiekt wyładował w pobliżu. Kapral kazał żołnierzom pozostać, a sam ruszył zobaczyć z bliska tajemniczy obiekt. Po kwadransie żołnierze kaprala. Był w dziwnym stanie, jakby w transie. Mamrotał pod nosem słowa: Nie wiesz kim jesteśmy i z skąd przybywamy, ale zapewniam cię jeszcze tu wrócimy, po czy zemdlony padł na ziemię. O świcie żołnierze zauważyli na tworzy kaprala kilkudniowy zarost, data na jego zegarku elektronicznym przesunęła się o pięć dni do przodu. Władze wojskowe zatuszowały sprawę. Jedynie pozostaje się domyślać, iż ów kapral przebywał na pokładzie pojazdu latającego przez pięć dni… pojazd w tym czasie pokonał drogę pięciu dni.
Pewne rzeczy można wyssać z palca, ale czy wszystkie? Często patrzymy na rzeczy, których nie można zrozumieć w logiczny sposób, a jednocześnie trudno zaprzeczyć ich istnienia. Można przyjąć pewne wyobrażenia dla danego tematu, ale przecież nie należy ich wykluczać. Wiele wydarzeń, przypadków i innych zdarzeń losowych wskazuje nam jak mało wiemy o otaczającym nas świecie. Jeżeli nauka coś wyklucza nie można przyjąć, że to nie istnieje. Z drugiej strony trudno jest przyjąć istnienie pewnych zjawisk. Jeżeli coś przydarza się jednostce, możemy przyjąć, iż dana osoba w jakiś sposób zasłużyła na takie zdarzenie. Gdyby wszystkim z nas co najmniej raz zdarzyło się przeżyć przygodę przedstawioną w powyższym, to czy wówczas nie wierzylibyśmy w to bardziej?
Pewne rzeczy można wyssać z palca, ale czy wszystkie? Często patrzymy na rzeczy, których nie można zrozumieć w logiczny sposób, a jednocześnie trudno zaprzeczyć ich istnienia. Można przyjąć pewne wyobrażenia dla danego tematu, ale przecież nie należy ich wykluczać. Wiele wydarzeń, przypadków i innych zdarzeń losowych wskazuje nam jak mało wiemy o otaczającym nas świecie. Jeżeli nauka coś wyklucza nie można przyjąć, że to nie istnieje. Z drugiej strony trudno jest przyjąć istnienie pewnych zjawisk. Jeżeli coś przydarza się jednostce, możemy przyjąć, iż dana osoba w jakiś sposób zasłużyła na takie zdarzenie. Gdyby wszystkim z nas co najmniej raz zdarzyło się przeżyć przygodę przedstawioną w powyższym, to czy wówczas nie wierzylibyśmy w to bardziej?
Łatwo jest nam uwierzyć w ukazanie się jakiejś istoty duchowej z naszej religii, bo uznajemy to za normalne, nawet wtedy jeżeli Kościół nie uznaje tego zjawiska. Dlaczego więc wykluczamy wizyty istot z obcych planet?
---http://www.kdpowiesci.republika.pl/
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz